top of page

Czy samotny królik = nieszczęśliwy królik?

Zaktualizowano: 17 cze 2020

Szczęście ma wiele aspektów, zwłaszcza dla nas, ludzi. Nie jest jednowymiarowe, nie można go postrzegać zero-jedynkowo. Ma ono wiele poziomów i fakt, że któryś z nich jest zaniedbany, nie zawsze rzutuje w silny sposób na całokształt...


Czym dla królika jest szczęście?

Moim zdaniem, jest to:

- możliwość swobodnego poruszania, dostęp do wybiegu

- możliwość eksploracji terenu, zapewnianie atrakcji np. w postaci zabawek

- posiadanie towarzystwa

- dostęp do światła i świeżego powietrza

- czystość w klatce/kojcu/pomieszczeniu

- odpowiednia dieta i stały dostęp do czystej wody

- dostęp do kompetentnego weterynarza i reagowanie na problemy zdrowotne, bez odkładania ich na później

- ograniczenie stresorów

- rozumienie mowy ciała i zapewnienie autonomii zwierzęciu


Jak widać, poziomów, które wpływają na poczucie szczęścia jest naprawdę wiele. Czy możemy mówić o nieszczęściu, gdy jeden z poziomów jest zaniedbany? Myślę, że "nieszczęście" w tym kontekście jest mocnym nadużyciem, które niestety, zdarzało mi się nadużywać. Teraz wiem, że znacznie lepiej do samotnego, ale zadbanego królika, znacznie lepiej pasuje "nie w pełni szczęśliwy" (choć niektóre króliki nie tolerują towarzystwa innych królików i w ich przypadku, samotność będzie wpływała pozytywnie na ich poczucie komfortu).


Wiem, że wiele osób nie zgodzi się z tym, co tu napisałam. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to temat zero-jedynkowy. Albo królik ma towarzystwo i jest szczęśliwy, albo nie ma i nie jest szczęśliwy. Koniec, kropka. Warto jednak spojrzeć na to z nieco innej perspektywy... Wiemy, że królikóww fundacjach jest dużo. Wiemy, że są one tam samotne. Wiemy, że nie mają one tam tyle wybiegu ile mogłyby mieć w domu. Wiemy, że nie mają one tyle uwagi, co królik, który ma właściciela na wyłączność. Wiemy także, że nie mogą takie króliki liczyć na zbyt dużą ilość przysmaków czy zabawek. Wiemy, że większość czasu mimo wszystko siedzą w klatkach/kojcach (większych niż minimum, ale jest to jednak wciąż ograniczenie). Jeżeli są osoby skłonne zabrać królika z takich warunków (którym daleko od domowych), nawet, gdy nie deklarują zapewnienia towarzystwa (choć często pierwszy królik sprawia, że jest chęć na drugiego i takich przypadków jest mnóstwo), to czy nie lepiej będzie mu w miejscu, gdzie ma możliwość spędzać dużo czasu poza klatką lub być wolnowybiegowym, z dostępem do najlepszych przysmaków, zabawek i co najważniejsze troski i miłości opiekuna? Dla mnie rachunek jest prosty. Jeżeli zwierzę ma możliwość żyć godnie i szczęśliwie w kochającym domu, ale nie ma możliwości początkowo mieć towarzystwa, to taki królik i tak jest bardziej szczęśliwy i zadbani, niż królik którego życie głównie opiera się na siedzeniu w fundacji, czasem nawet dłużej niż ROK czasu. Jestem bardzo mocno za tym, żeby króliki były w parach, ale zdecydowanie bardziej zależy mi na zapewnieniu im podstawowych potrzeb. Warto uświadamiać, ja robię to regularnie, ale nie można narzucać. Czasem powody posiadania królika w pojedynkę to nie jest tylko "nie chce mieć drugiego i koniec". Mogą to być na przykład problemy zdrowotne, czy finansowe. I nikt nie powinien oceniać.


Także uświadamiajmy, informujmy o plusach posiadania 2 królików (nie ignorując minusów!), ale nie zarzucajmy dobremu opiekunowi tego, że jego zwierzak jest nieszczęśliwy, bo to niepotrzebne wpędzanie drugiego człowieka w poczucie winy. Kochajmy zwierzęta, dbajmy o nie, walczmy o ich prawa, ale nie zapominajmy o poszanowaniu uczuć drugiej osoby. Bo bardzo łatwo jest napisać "oddaj tego królika, jesteś beznadziejny, nie potrafisz zapewnić dobrych warunków", ale już trochę gorzej jest sobie wyobrazić, że podrukiej stronie ekranu siedzi żywy człowiek, mniej lub bardziej wrażliwy i nie wiadomo jak na jego samopoczucie wpłyną takie słowa.


Magda

3231 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page