Ja, człowiek, wierny sługa 3 par uszu…
Ostatnio zaczęłam mieć coraz większe wrażenie, że to nie króliki są dla mnie, ale ja jestem dla nich. Że to nie ich świat kręci się wokół mnie, ich pańci, tylko mój, wokół tych małych damozjadów.
Jakby tu przestawić meble w pokoju?
Koniecznie tak, żeby króliki miały dużo miejsca dla siebie. Niech drzwi zastawione łóżkiem otwierają się tylko do połowy, ale najważniejsze, żeby kojec był cały rozłożony.
Regał na graty, żeby wykorzystać powierzchnię pionową?
Oczywiście! Pod warunkiem, że będą tam ziółka, szczotki, pellet i inne pierdoły z króliczego asortymentu.
Wakacje?
Jasne, że tak !
Wyszukiwarka google. „Hotele przyjazne dla zwierząt”. Enter.
Podróż do rodziców?
Kochanie! Muszę kupić nowy transporter, bo ten nie spełnia wymogów Unii Europejskiej!
Piękna pogoda, słońce, balkon.. obserwujesz ten widok i nagle zaświeca się w głowie mała żaróweczka - przecież mogę zrobić tam królikom wybieg ! 5 minut i zamówiony kojec…
Zakupy spożywcze, temat wszystkim dobrze znany. Lidl, Biedra, czy inny wytwór ery konsumpcjonizmu. Bierzesz wózek, zasuwasz między półkami niczym Kubica w swojej rajdówce, mijasz jajka, wędliny, pieczywo i nagle Twoim oczom ukazuje się istny raj - WARZYWA i OWOCE. Jak typowa madka (lub madek) lecisz na łeb na szyję, żeby móc wybrać jak najpiękniejsze przysmaki dla Twojego zwierza. To już rutyna. Zakupy bez przysmaków dla „dzieci” to nieudane zakupy.
Spróbuj wrócić do domu bez czegoś dobrego to zobaczysz… Kabel? Futryna? A może nowe buty? Po zjedzeniu której z tych rzeczy najlepiej zapamiętasz, że nie wraca się bez bananka??
Mogłabym tak bez końca… to już uzależnienie, powinność. To już mój nawyk, przez który większość aspektów życia wiąże się z moimi trzema uszakami.
Na początku była Mimi, och i ahh, bo taka mała i słodziutka. Nasza jedynaczka, bąbelek, aniołek.Oczy jak u kota ze Shreka, futerko pachnące bobaskiem i ten słodki, najsłodszy, ciepły języczek, który co dzień zasuwał po moim czole <3 Plan przejmowania przestrzeni ludzkiej i wkupiania się w serducho rozpoczął się właśnie wtedy... Jeszcze nie tego byłam świadoma, ale miałam szanse odwrotu.
Po pół roku, Mimi zatrudniła wspólnika. Niby nigdy nic, niby taki grzeczny i w ogóle, ale jak opierdzielił zasłonki to miałam chwilę zadumy... jednak kiedy spojrzał tymi swoimi wielkimi ślepiami, po czym połóżył się obok żeby go miziać - nie dało się zareagować inaczej niż wybaczyć. A jak już się wybaczyło firanki, to przecież ściana, kabel czy książka to pikuś.
Przecież oni nie chcieli niczego zniszczyć...
Tak..oni nigdy nie chcą. To się dzieje przypadkiem, z zaskoczenia. To wszystko przezte krasnoludki, które kiedy wchodzisz do pokoju znikają i zostawiają wszystko w rękach królików.
Finalizacja procesu robienia z człowieków podwładnych miała miejsce, kiedy w domu pojawiła się Bunia - starszy zwiadowca-koordynator.
Wizyta w łazience i skopanie dywaniku ?
„Patrz Wojtek jaka spryciula”.
Wieczorne żebry pod lodówką ?
O mamuniu, jaka jesteś rozkoszna i mądra.. Masz tu trochę marcheweczki.
Wybieganie na balkon jak szalona i pokazywanie jak jej się tam podoba?
O kojcu już pisałam wyżej… Ktoś tu chyba dobrze wie, na czym polega torowanie.
Cała aura pogody to tylko przyklepała.
I tak oto ja, 22 letnia samica gatunku Homo Sapiens, studiująca nauki społeczne, które powinny mi gwarantować minimum autonomii i umiejętności bycia asertywną, zostałam podwładną trzech puchatych kulek, które nawet nie potrafią komunikować się ze mną werbalnie…
Comments